Spódnica maksi plisowana

Jakiś czas temu obiecałam pochwalić się pierwszą uszytą przeze mnie spódnicą. I jak to zwykle u mnie bywa troche mi to zajęło. Ale mam wymówkę- pogoda była nie do zdjęć ;p Dzisiaj jednak słońce znów wyjrzało zza chmur więc postanowiła wreszcie wygrzebać się z łóżka i uwiecznić swoje dzieło. 

Na taką spódnicę chorowałam już od dawna, no może nie do końca na taką bo moim ideałem była mocno plisowana spódnica szyfonowa, ale, że sknerus ze mnie nieziemski powiedziałam "nie, nie dam tyle pieniędzy za kawałek materiału (na dodatek cienkiego ;p)" i postanowiłam sama stworzyć mój must have. Internet okazał się jak zwykle pomocny i podpowiedział mi co mam robić. Zadanie wydawało się całkiem proste, chociaż okazało się nie do końca takie ;p Męczyłam się z nią trochę, ale tak się zaparłam, że musiało się udać. I oto jest. Uszyłam nawet dwie. Druga jest w kolorze pastelowego różu. 
I kosztowała mnie całe 15 zł. A nie 130 ;p To się nazywa polska zaradność. 

Jak wam się podoba? 
Jeśli ktoś zapragnął by mieć podobną odsyłam do wyszukanego przeze mnie toturiala
Mi się bardzo przydał, chociaż nie mam maszyny i musiałam wszystko dziergać ręcznie. 


Ostatnio miałam kolejny powód do radości, ponieważ udało mi się wygrać konkurs na blogu Kini i mogłam wybrać sobie produkty z firmy Merino. Była to dla mnie kosmetyczna nowość. Spróbowałam i chwalę sobie. Kremy mocno nawilżają i ładnie pachną. Choć ja wolę zapachowe kremy do ciała (moim faworytem jest czekolada z pistacjami) to tych używam z przyjemnością. 
Dziękuję jeszcze raz ;***

5 komentarze:

Prześlij komentarz